piątek, 4 stycznia 2013

naprawdę, redaktorze, jest na to rada

http://www.youtube.com/watch?v=sXZAEpjolO4

poeci jak dzieci

Wszyscy są nasi. Z wyjątkiem, okazuje się, niektórych.
bexa znowu zobaczyła nitkę i zainteresowała się, do jakiego kłębka może ją ona (nitka bexę, przecież nie odwrotnie) doprowadzić.
A raczej, czy rzeczywiście do tego.
I po nitce...
I ma za swoje.
Bo nitka ją doprowadziła.
Do tego kłębka, a jakże. Przecież nie do innego.
Pierwsza myśl, że drzwi. Zamknięte, widać, na głucho. Nie otwarte. Jak raz nadające się do wyważania.
Druga, że koszula. 
Trzecia, że unikanie kontaktu wzrokowego zapewne z czegoś wynika.
Może z chęci wyeksponowania półprofilu.
Zapewne lepszego; kto by chciał eksponować gorszy.
Czwarta, że jak przyszło się poczytać, to jednak by należało, a nie skupiać się na własnych odczuciach.
Zwłaszcza, jeśli od samego początku nie są one pozytywne.
Od poctku, ale tylko, gdy spojrzeć z perspektywy bexy.
Bo jeśli z punktu widzenia tego, co przemierzane przez bexę poletko był sobie wygrodził, okaże się, że o końcu
to świata jest wpis.
Końca świata, jak wiadomo, nie było.
Niewykluczone, że będzie.
Za jakieś pięćdziesiąt lat, jeśli Newton się nie mylił. 
Otóż, pisze autor wpisu (murarzy rozgwarzył się śpiew), wielu radziło nad tym, jak też ten koniec będzie wyglądać.
Najprzewrotniej (kto wie, czy nie najlepiej?) poradził sobie Miłosz.
NASZ [podkr. bl] Miłosz.
Tym samym tropem podążył też Leśmian.
Leśmian już nie nasz.
Ale za to podążył w swoich wierszach.

czwartek, 3 stycznia 2013

poświątecznie i gderliwie

http://www.youtube.com/watch?v=qto0AmXoasc 
Może chodzi o to, żebyś stracił/a głowę i nie pytał/a o to, jaki procent energii elektrycznej zużytej, by te śliczności zajaśniały pełnym blaskiem, a magię świąt poczuli nawet ci, którzy ich nie znoszą, pochodzi ze źródeł odnawialnych.
Ani o to, ile Zarząd Dróg Miejskich zapłaci(ł) w tym roku za montaż i demontaż Bajkowego świata, skoro w ubiegłym było to prawie 1,5 mln złotych.
Kwestię, kto wystawi rachunek za prąd, komu i na jaką kwotę, pominiemy tyleż uprzejmie, co całkowicie. 

środa, 2 stycznia 2013

bexo, ty nad poziomy wylatuj!

Falowanie i spadanie...
Zresztą, i tak powinno się mówić stężenie.
Poczytaj, dobrze ci to zrobi.
Ejże, Głosie ty mój Wewnętrzny: czy aby na pewno?
Młodość jest czymś pięknym! 
Yes, yes, yes!
Czymś, czego nie da się opisać słowami.
Hm... Powinnam zapytać, czym w takim razie da się opisać?
Nie, lepiej nie.
Jest ona niczym ambrozja, która pozwala zachować nieśmiertelność. 
Młodość czy ambrozja?
Nie czepiaj się, bexo. Ani jednego nie masz, ani drugiego.
No dobrze, Alterze Ego.
Jednak pomimo nic nie jest wieczne, wszystko przemija...
Zdecydowanie.
Pełna zgoda. 
Pomimo jednak.
Oto hasło na rok 2013.

wtorek, 1 stycznia 2013

pusty pokład

Nie dzwonią telefony, chociaż to wtorek i dawno minęło południe.
Żadne produkty zdrowotne, obniżki abonamentu ani ta automatyczna pani, która podobno nazywa się jak pewna znana aktorka, a zawsze chce rozmawiać nie pamiętam już nawet o czym.
Chyba o sensie życia?
Na ulicach pusto.
Prawie nie ma samochodów; z rzadka tylko przemknie się jakiś autobus czy tramwaj.
Tak, 1 stycznia można ulec złudzeniu, że miasto-moloch wcale nim nie jest, wyścig szczurów to wymysł mediów,
a czas się zatrzymał.
Trwaj, piękna chwilo...
Tupot białych mew...

trzy, pomiędzy nimi jedna z tych

Właściwie jeszcze nic nie wiadomo.
Jest na tyle wcześnie i tak ciemno, że nie da się nawet powiedzieć, czy pierwszy dzień 2013 roku będzie pogodny.
A cały rok podobny do naszych o nim wyobrażeń.
Do marzeń i postanowień, żeby bardziej, mniej, częściej, rzadziej, chętniej, jak kiedyś, jak nigdy, już odtąd zawsze.
Cokolwiek się wydarzy, oby nadzieja, sen i śmiech (źródło: Immanuel K., ponownie!) razem lub z osobna  
jak najczęściej okazywały się wystarczającą przeciwwagą.

poniedziałek, 31 grudnia 2012

wpis z konieczności głównie obrazkowy

Bo bexa nie ma czasu.
Posprzątała i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wychodzi na zabawę sylwestrową.
Szampańską oczywiście i do białego rana.
Przed wyjściem jeszcze nie raz i nie dwa obejrzy się w lustrze.
Które, przejrzyste i dokładne jak na zwierciadło przystało, mniej więcej taką pokaże jasną postać:




z nowym rokiem nowym krokiem

Podczas kolejnej włóczęgi po blogowiskach bexa odkryła, że nie jest jedyna.
A raczej, że w cyberświecie istnieje inny blog silva rerum.
Nie bexy lemon, ale jednak. Postanowiła zmienić nazwę i szatę graficzną.
Od następnego poniedziałku slow life & garnek. slowgarnek.blogspot.com
Między 1 a 6 stycznia włącznie nowe wpisy będą publikowane jednocześnie w silva rerum bexy lemon
i w wolnym garnku
Potem już tylko garnek & slow life. bexa jak przedtem.

życzenia noworoczne

W ostatnim dniu 2012 roku.
Żebyśmy u progu dwa tysiące czternastego nie powiedzieli, że jego poprzednik minął niepostrzeżenie, nie wiadomo na czym, że tyle sobie po nim obiecywaliśmy, a on nie spełnił pokładanych w nim nadziei i nam spełnić się
nie pozwolił, że czas jakoś tak przeciekł przez palce i uciekł, chociaż przecież usilnie staraliśmy się go dogonić,
no bo skoro da się doścignąć żółwia...
Żebyśmy w tym tu lesie albo w innych lasach, choćby miały, na przykład, formę zgoła nie leśną 
(jaką zwłaszcza, okaże się niebawem), ещe раз, ещe много, много раз…

niedziela, 30 grudnia 2012

tamborek ułatwia haftowanie

Krajobraz ani trochę nie zimowy.
Rzeka Ren płynie nie po polskiej krainie.
Ale to niebo gwiaździste.
Jeszcze raz, chociaż kilka dni temu wystąpiło już w jednym z komentarzy. 
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/94/Starry_Night_Over_the_Rhone.jpg 
Dwie rzeczy napełniają umysł wciąż nowym, coraz większym podziwem i czcią, im częściej i dłużej zastanawiamy się nad nimi: niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie.

niedziela, 23 grudnia 2012

jutro Wigilia

Życzenia świąteczne już teraz.
Dla Wszystkich Bywalców lasu rzeczy i bexy, Czytelników, Komentatorów Wczesnoporannych, Śróddziennych, Wieczornych, Późnonocnych i Z Doskoku, dla Sympatyków i dla Korespondentów Terenowych.
Najserdeczniejsze. 
Również wielu jeszcze odcinków interesujących i inspirujących.
A Święta... 
Święta niech już przyjdą, niech będą i niech cieszą, pełne tego wszystkiego, co każdy lubi w nich najbardziej.
Kto zaś nie lubi w nich niczego w ogóle albo czegoś zwłaszcza i bardzo, oby nie odczuwał tego zbyt dotkliwie. 

sobota, 22 grudnia 2012

merci...

...to dziękuję.
Wiewiórki, wiewiórki też uszczęśliwiły się niesłychanie.

opowieść sobotnia w formie dialogu, zwięzła i bez morału

Jeśli pani może…
– Oczywiście. Prosto?
– Tak.
– Teraz przez pasy?
– Tak.
– A teraz?
– Już nie trzeba. Bardzo pani dziękuję. Dalej dam sobie radę.
– To dla mnie żaden problem. W prawo czy prosto?
– Prosto. Ależ pani biegnie.
– Bo mąż dzwonił, że czeka w samochodzie. Ale jak poczeka pięć minut dłużej, nic mu się nie stanie.
On przecież i tak wie, jaką ma żonę.

piątek, 21 grudnia 2012

i taka oczywistość

W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.

W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.

A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie. 

(Czesław Miłosz, Piosenka o końcu świata)
 
Sprzedawcy warzywa wyjątkowo zostają wybaczeni, ze względu na dzieci różowe, siwego staruszka i na to,
że wiersz jest utworem okolicznościowym.

jak nie święta to koniec świata, oszaleć można

Chwila wytchnienia.
Żadnych okołoświątecznych gadżetów i findumondowych klimatów.
http://www.youtube.com/watch?v=WYX0sjP6Za8
Jeszcze kilka zabawnych ujęć.
http://news.yahoo.com/photos/obama-s-funny-moments-slideshow/funny-obama-photo-1335382200.html 

czwartek, 20 grudnia 2012

dozwolone od lat osiemnastu

Każdy z nas ma w sobie myśliwego.
Chce ustrzelić tego partnera tak, żeby on później już nie chciał iść na kolejne polowania.
Na szczęście, nie każdy z nas ma partnera.
Polowaniom tym bardziej mówimy nie.

chyba najlepiej dzisiaj, prawda?

Powiedziała bexa przez telefon.
Powlekając niebanalny timbre warstwą różowego lukru i nadając zatrutej strzale pozór kandyzowanej wisienki.
Okazało się, że w tej torbie, która po remoncie jako jedyna jeszcze nie wróciła, są różne rzeczy
potrzebne zwłaszcza zimą.

Są swetry (mniejsza zresztą o nie, bo lniane, więc i tak zupełnie nieprzydatne w niskich temperaturach).
Byłaby na pewno czapka, gdyby ją bexa miała; może nawet dwie.
I są wszystkie szaliki. I ten pierwszy, co jest rudy, i ten drugi, co jest gruby, i ten trzeci, ten zielony, co jest bexy ulubionym… 
I jeszcze kilka innych. Tylko ich nie ma.
No to trzeba odzyskać. 
Przydałaby się Windykacja mienia dla idiotów. Ale jej też nie ma.
Nawet nie została jeszcze napisana.
Rada nierada, złapała bexa za telefon.
O, mógłby on teraz opowiedzieć niejedną historię na temat, którego dotyczy – jak na razie – niniejszy wpis.
Ale, na szczęście dla piszącej te słowa, nie może :).
Tak czy tak, torba wraz z zawartością została bexie dostarczona najszybciej jak się dało, w ciągu zaledwie paru godzin.
bexa spakowała tornister, wybrała szalik na wyjście planowane w dniu następnym, potem zmieniła zdanie, wybrała inny
i po ponownym przeanalizowaniu zagadnienia ostatecznie zdecydowała się na zielony.
Zasypiała bardzo zadowolona z siebie oraz obrotu rzeczy.
A tego dnia następnego, jadąc powoli chodnikiem pokrywającym się coraz grubszą warstwą roztapiającego się i natychmiast marznącego śniegu, myślała sobie, że dobrze mieć z powrotem torbę, w której są wszystkie szaliki, a szyję jej otulał jedynie
lekki północny wiatr.

środa, 19 grudnia 2012

po czym okazuje się, że jednak jest

Okopała się, zrobiła zasieki, schowała za płotem.
Nic nie pomogło.
Święta to Święta.
Zielona choinka, zielony las...
A te słoiczki, to każdy z nich śliczny.
A w każdym...
A nie powiem, bo nie wiem.

i znowu nie bexa jest targetem

Bo patrzy na reklamę, czyta i nie rozumie. 
Prezenty godne Królowej Śniegu. 
Królowa Śniegu jak ją opisał Hans Christian Andersen...
(…) Była piękna i zgrabna, ale cała z lodu, z olśniewająco błyszczącego lodu, a jednak żyła; oczy patrzyły jak dwie jasne gwiazdy, ale nie było w nich spokoju ani wytchnienia. (…) 
…ale tu [płatki śniegu] były jeszcze o wiele większe i bardziej przerażające; były żywe, stanowiły przednią straż Królowej Śniegu; miały najdziwniejsze kształty; niektóre wyglądały jak szkaradne, wielkie jeżozwierze, inne jak sploty wężów wysuwających głowy, a znowu inne – jak małe, grube niedźwiedzie o nastroszonej sierści, wszystkie były oślepiająco białe, wszystkie były żywymi płatkami śniegu. (...) 
Królową Śniegu, jak widać na obrazku, jest sama Julia Roberts; prawo do wykorzystania w reklamie jej zdjęcia
z Disneyowskiego filmu to ho, ho, duża rzecz. 
Krótka rozmowa 6 miesięcy.
Pół roku. Krótka?
Dziwne teraz to wszystko, ale żeby aż tak?

wtorek, 18 grudnia 2012

jeden z trzystu sześćdziesięciu sześciu

Niby powszedni, niby zwyczajny.
Do Świąt ledwie sześć dni, do końca roku trzynaście.
A tymczasem Ciocia W., która zawsze pamięta o różnych rocznicach, nad wyraz dyskretnie podpowiadając,
że to dzisiaj i że może należałoby jakoś upamiętnić, przypomina: 18 grudnia urodzili się, między innymi,
Hector Hugh Munro (na ogół znany, czytany i lubiany jako Saki), Stalin, Paul Klee i Brad Pitt.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

z ostatniej chwili

Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu?
1492.
Liczba komentarzy jest już bardzo blisko Kongresu wiedeńskiego.

zbiór skończony, okolicznościowy

czekaj, całuję, cacy, cappuccino, cel, cokolwiek, ciemno, ciągnie, chmury, chociaż, cholera, całkiem, cierpliwości, chandra, cierpienie, chcę, ckni mi się, codziennie, cabernet, ciało, chlapa, całkowicie, cicho, ciężko, celebrować, czas, chłodno, cukiernia, czwartek, umba umba...

w koszyczku jabłuszko, w jabłuszku robaczek


bexa zagląda o poranku do skrzynki pocztowej.
Reklamy od razu usuwa.
Kasuje nie czytając.
Nie poświęca im uwagi.
Czasem najwyżej zastanowi się, jakie informacje o sobie podała w profilu użytkownika zakładając konto,
że napisał do niej serwis randkowy. 
I nawet nie Ostatnia szansa czy Senior też ma prawo do szczęścia.
O, a tym razem napisały ubranka dziecięce.
O, a co też im przyszło do głowy?
Wiadomo: Gwiazdka, prezenty, te rzeczy.
Trzeba się zareklamować.
Zachęcić potencjalnych klientów do zakupów.
Niech poczują siłę nabywczą własnych pieniędzy, niech sprawią radość i sobie, i tak zwanym milusińskim.
Znajomym dzieciom. Dzieciom znajomych.
Albo własnym. Albo wnukom.
Ale takie zachęcenie klienta nie jest sprawą łatwą.
Renifery, bałwanki, choinki, już się ludziom opatrzyły.
Podobnie jak panoszące się wszędzie święte mikołaje w służbowych ubraniach, z wielkimi brzuchami, krzaczastymi brwiami i workami pełnymi prezentów.
O Trzech Mędrcach, gwieździe, która ich prowadziła i o aniołach pod niebiosy wyśpiewujących Gloria aż nie wypada wspominać – święta Bożego Narodzenia, jak wszystko, coraz bardziej przynależą do tradycji świeckiej, nie religijnej.
Trzeba przyznać, że uroku przez to nie tracą.
Tylko z symboliką bywa problem. No bo te anioły i żłóbek kojarzą się jednoznacznie.
Anioły, o dziwo, jakby mniej?
Tak, anioły już zostały oswojone i przyswojone przez kulturę masową.
Zagonione do sprzedaży opłatków w centrach handlowych.
Aniołków i motywów anielskich nie brakuje.
Wręcz wszędzie jest ich pełno.
Opatrzyły się i zbanalizowały.
Na dźwignię handlu, nawet w okresie przedświątecznym, przestały się nadawać.
Sprzedawać „na anioła” można było kiedyś.
A teraz jest dzisiaj. Aniołom mówimy więc NIE.
Przekaz reklamy musi… no, trafić do odbiorców, niewątpliwie niechętnych natrętnym aniołom i wszędobylskiemu, kiczowatemu anielstwu.
Ciekawe (chociaż może nie bardzo), jaką grupę owych odbiorców miał na myśli autor (autor! autor!) okołoświątecznej reklamy firmy produkującej i sprzedającej śpioszki w kolorze bardzo gustowny melanż, pajacyki z napisem
moja mama mnie kocha i różowe podkoszulki córeczka tatusia.
Promocja – trzymajcie się mocno, Czytelnicy – jak diabli.