sobota, 22 grudnia 2012

opowieść sobotnia w formie dialogu, zwięzła i bez morału

Jeśli pani może…
– Oczywiście. Prosto?
– Tak.
– Teraz przez pasy?
– Tak.
– A teraz?
– Już nie trzeba. Bardzo pani dziękuję. Dalej dam sobie radę.
– To dla mnie żaden problem. W prawo czy prosto?
– Prosto. Ależ pani biegnie.
– Bo mąż dzwonił, że czeka w samochodzie. Ale jak poczeka pięć minut dłużej, nic mu się nie stanie.
On przecież i tak wie, jaką ma żonę.

5 komentarzy:

  1. Dara/Starsza22.12.2012, 05:35

    dzień dobry ranny ptaszku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale ten spacer chyba nie o tak wczesnej porze

    OdpowiedzUsuń
  3. Daro, czyżby koniec Twojego dnia zbiegł się z początkiem mojego?
    Watro, żadnych spacerów. Winda nieczynna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dara/Starsza22.12.2012, 10:42

    Nie, tym razem wstałam raniutko, bo padłam wczoraj jak ścięta śliwka po tych zakupach :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakupione zostało. To ważne.
    Teraz tylko niech się wdzięcznie poddaje obróbce.

    OdpowiedzUsuń