– Jeśli pani może…
– Oczywiście. Prosto?
– Tak.
– Teraz przez pasy?
– Tak.
– A teraz?
– Już nie trzeba. Bardzo pani dziękuję.
Dalej dam sobie radę.
– To dla mnie żaden problem. W prawo czy
prosto?
– Prosto. Ależ pani biegnie.
– Bo mąż dzwonił, że
czeka w samochodzie. Ale jak poczeka pięć minut dłużej, nic mu się nie stanie.
On przecież i tak wie, jaką ma żonę.
dzień dobry ranny ptaszku :)
OdpowiedzUsuńale ten spacer chyba nie o tak wczesnej porze
OdpowiedzUsuńDaro, czyżby koniec Twojego dnia zbiegł się z początkiem mojego?
OdpowiedzUsuńWatro, żadnych spacerów. Winda nieczynna.
Nie, tym razem wstałam raniutko, bo padłam wczoraj jak ścięta śliwka po tych zakupach :D
OdpowiedzUsuńZakupione zostało. To ważne.
OdpowiedzUsuńTeraz tylko niech się wdzięcznie poddaje obróbce.