niedziela, 28 października 2012

dwa grzyby w barszcz to za dużo

A osiem dużych kostek lodu w jedną średniej wielkości szklankę kawy?
Frappe, to prawda, ale...
W przepisach, które bexa znalazła we wszechświatowej sieci, piszą, że lód niekoniecznie. Opcjonalnie. Jak kto chce.
Na innych stronach piszą zaś, że tam, gdzie ta kawa, jest wesoło, kolorowo i bardzo przyjemnie,
a za 15 złotych można się całkiem nieźle najeść.
Ktoś jeden poleca, ktoś drugi sobie upodobał, ktoś trzeci ma zamiar wybrać się tam w najbliższym czasie.
A bexa... Cóż, najeść na pewno by się nie mogła (i nawet nie próbowała), w każdym razie nie za taką kwotę, bo jedna sztuka naleśnika z nadzieniem kosztuje tam 12 plnów.
A wspomniana kawa 11.
Ale damy nie mówią przecież o pieniądzach.

14 komentarzy:

  1. Pozostaje sobie zrobić kawę w domu - niekoniecznie gorsza, taniej na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  2. i naleśnik w domu zrobiony też smakuje wybornie, ale smak jest dużo lepszy, gdy jest przez inną osobę sporządzony i podany, a plenki nie zepsują radości w konsumowaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kosmiczny pyłek28.10.2012, 10:13

    Można jeszcze Bexo zrobić dwie inne rzeczy ...

    OdpowiedzUsuń
  4. To zaden problem , bo przecież " ZDROWA WODA , ZDROWIA DODA!!! / nie ta Rybaczewska /
    Oj, niech ja tylko dotrę do tej stolicy...Bexo , nie popuszczę wspólnego wypadu na różnorakie posmakowania

    OdpowiedzUsuń
  5. Tetryku, lokal - można o tym przeczytać na ichniej stronie - ma służyć żakom.
    Cenę bexa-utracjuszka (i nie studentka przecież!) skłonna byłaby darować,
    ale żeby taką metodą "robić objętość"?
    W mieście Ź. jest to, co prawda, nagminne, ale w fastfoodach,
    gdzie napoje chłodzące leją z kranu, a kostki lodu sypią z agregatu wielkości bexyszafy.
    Jak nic, tendencja się nasila.
    Na szczęście, całkiem niedaleko znajdują się automaty
    z 25 rodzajami kawy, nawet ziarnistej, do wyboru - za max. 3 zł.
    Zamiast marudzić, wystarczy wrzucić monety do otworu.
    Jak w Twoim komentarzu: kawę uzyskuje się niekoniecznie gorszą, tańszą na pewno.
    Nawet jeśli w papierowym kubku zupełnie niedomowym.
    Majko, ze względu na bezpieczeństwo i higienę pracy, lepszy omlet. Co to plenki?
    Pyłku, jakie? I dlaczego akurat dwie? Może się wyjaśni, jeśli odpowiesz na pierwsze pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Watro, na razie leży śnieg.
    Ale, ale, ale: w ostatnich latach zimy listopadowe trwały najwyżej trzy, cztery dni.
    Potem było ciepło, cieplej, prawie gorąco,
    i gdy już zaczynały kwitnąć forsycje,
    w połowie stycznia znów robiło się śnieżnie, a temperatury spadały poniżej zera.
    Będę donosić na bieżąco.

    OdpowiedzUsuń
  7. Donoszę z moich stron na bieżąco : 5 stopni w plusie C, słońce południowe o godzinę powróciło na swoje staro czasowe miejsce; spora warstwa śniegu wczoraj napadanego już na drogach stopniała, na dachach domostw i polach nadal przypomina, że to już czas zmienić okrycia letnie na cieplejsze :)
    A "plneki", to zaciągnęłam i przeinaczyłam ze słownictwa wpisu w b.lesie dzisiejszego. Polska waluta w bankowości to PLN - nasze złotówki :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Własnego (wy)tworu językowego nie poznałam :(.
    A śnieg topnieje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie całkiem własnego właściwie, a nawet całkiem nuewłasnego,
    ale przez siebie użytego.
    I nie poznałam :(.

    OdpowiedzUsuń
  10. Plenki skojarzyłaś z angielskim "plenty", a to na ogół wręcz przeciwnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kneź Okrutnik28.10.2012, 14:42

    Nasz kraj szczęśliwy, piękny, prawdziwy - żacy płacą szerokim gestem za kawę, naleśnik jak z kawiorem - pół dniówki za śniadanko! Cuda, cuda! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardziej, przyznaję, pieńki jakoweś przyszły mi do głowy.
    Dość gęsto już, zdaje się, zalesionej?

    OdpowiedzUsuń
  13. a u mnie dziś naleśniki i kawa też... :0

    OdpowiedzUsuń
  14. Kosmiczny pyłek29.10.2012, 01:32

    No tak spózniłam się na naleśniki :( a Szuwarek pewnie wszystkie spałaszował - smacznego :))

    OdpowiedzUsuń