Dostałam dzisiaj.
Przedtem również od innych.
Którzy zwracali się do mnie per „drogi Polaku” i pytali retorycznie, czy martwię się, że pociąg PKP, na który czekam, znów będzie miał spóźnienie.
Albo proponowali, żeby za leki, na które pacjenta nie stać, płaciło państwo.
A dzisiaj przyszedł list od kandydata, który też wie, że pocztą elektroniczną znaczy więcej, lepiej i nowocześniej
oraz z gwarancją, że e-przesyłka nie trafi w ręce nie tego elektoratu.
To znaczy, że nie trafi do nikogo z potrafiących obsługiwać jedynie telewizor oraz przekonanych, że internet
to takie urządzenie jak telefon albo mikrofalówka.
I byłam skłonna potraktować ów list życzliwie.
Tym bardziej, że dzisiaj ostatni przedwyborczy poniedziałek.
Następny poniedziałek będzie już powyborczy, Drodzy Czytelnicy.
Za tydzień o tej porze będzie już prawie wiadomo, czyje na wierzchu.
Popieranego, Premiera, Prezesa czy Neokomunisty Grzegorza N.
Kolejność kandydatów alfabetyczna i naprawdę starałam się nazwać wszystkich jakimś określeniem na „p”,
żeby nie ujawniać swoich preferencji i antypatii politycznych.
Nie całkiem mi wyszło, a te dwa słowa to, by tak rzec, antonimy niedokładne?
Nie szkodzi. Preferencje mam i tak, antypatie żywię od dość dawna i nawet nie nasiliły mi się ostatnio,
przykrótką zaś kołdrę, uważam, przyjdzie nam niebawem zmienić na kocyk albo wiązkę siana i wobec tego
może mnie przekonywać kto chce, że będzie lepiej, jeśli to jemu naród pozwoli odtąd przyszywać do niej, tej kołdry,
frędzelki – i tak mu nie uwierzę.
może mnie przekonywać kto chce, że będzie lepiej, jeśli to jemu naród pozwoli odtąd przyszywać do niej, tej kołdry,
frędzelki – i tak mu nie uwierzę.
Ale kandydatowi zajmującemu na listach wyborczych swojej partii miejsce w trzeciej dziesiątce
nawet byłam skłonna.
Mam przestać ściemniać? Dobrze. Ale dokładnie przeczytać, co napisał, postanowiłam.
I dotrzymałam słowa. Przeczytałam.
Że może należałoby dać szansę tym, którzy zamykają stawkę.
Może i tak, pomyślałam.
Tylko zaraz okazało się, że ta szansa powinna być za zasługi.
Niewątpliwe. Aspirujący do Sejmu radny Rady Warszawy wylicza je – nie wiem, wszystkie, czy tylko niektóre.
Jako swoje.
Jako swoje.
„Moje zasługi”. Dwukropek. A po dwukropku co?
Otóż, miedzy innymi, chociaż nie wyłącznie, Centrum Nauki Kopernik.
Przepisuję z Wikipedii.
O Centrum Kopernik. Centrum jest instytucją, powołaną i finansowaną przez Miasto Stołeczne Warszawa, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Z innego portalu o mieście stołecznym Warszawie i jego (miasta) władzach. Jednostki pomocnicze – dzielnice miasta.
Rada Warszawy. Radę m.st. Warszawy tworzy 60 radnych wybieranych, co cztery lata w wyborach lokalnych.
Prezydent Warszawy.
Nie "na który czekam". "Do którego wsiadam". O tym, żeby wsiąść do pociągu, marzę od paru lat. Pewności nie mam, ale gdyby mi się udało, cieszyłabym się raczej, nie martwiła?
OdpowiedzUsuń