W dzień końca świata
Pszczoła krąży
nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia
błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu
wesołe delfiny,
Młode wróble
czepiają się rynny
I wąż ma złotą
skórę, jak powinien mieć.
W dzień końca świata
Kobiety idą
polem pod parasolkami,
Pijak zasypia
na brzegu trawnika,
Nawołują na
ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z
żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk
skrzypiec w powietrzu trwa
I noc
gwiaździstą odmyka.
A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy
czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że
staje się już.
Dopóki słońce i
księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel
nawiedza różę,
Dopóki dzieci
różowe się rodzą,
Nikt nie
wierzy, że staje się już.
Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest
prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada
przewiązując pomidory:
Innego końca
świata nie będzie,
Innego końca
świata nie będzie.
(Czesław Miłosz, Piosenka o końcu świata)
Sprzedawcy warzywa wyjątkowo zostają wybaczeni, ze względu na dzieci różowe, siwego staruszka i na to,
że wiersz jest utworem okolicznościowym.
Ze względu na "okolicznych tubylców"?
OdpowiedzUsuńNo to miłego końca świata!
No to z tejże okazji kawkę na drugą nogę ;-)
OdpowiedzUsuńZiółka, Daro, dla mnie ziółka.
OdpowiedzUsuńZiółka to na trzecią nogę ;-)
OdpowiedzUsuń