piątek, 7 września 2012

jak dobrze wstać skoro świt


Ten wpis powstał wczoraj rano. Po południu okazało się, że dzisiaj o poranku będzie nie tylko kolejnym odcinkiem, 
ale też dopełnieniem poprzedniego.
Niech będzie. Let it be.


Witaj, świecie!
Cześć, suficie!
Kiedy ranne wstają zorze...
Morze...
Morze...
Może?
Trzydzieści osiem sekund?
Oooooooooooooooooo!
To naprawdę nie fair.
Chciałam złożyć reklamację.
Nie, broni nie.
Ale gdyby tak sto czterdzieści pięć...
Ryzyk-fizyk.
Pokrętny arytmetyk.
Minuta osiem i ani sekundy więcej?
Mówi się trudno. Biorę.
Kąt półpełny jest całkowicie nieprzydatny.
98 stopni naszym celem.
Przez ćwiczenie do mistrzostwa.
Jak to było?
Cel jest niczym?
Wolne żarty, Herr Bernstein.
Ja coś mówiłam?
Ależ oczywiście, że się z panem zgadzam.
Ruch jest wszystkim.
Houston! Mamy problem!
Houston, do jasnej anielki! Gdzie jesteście i dlaczego was tu nie ma?!
No tak, oczywiście. Należało się tego spodziewać.
Prawa z prawej. Lewa po lewej.
bexa w okowach anatomii wciąż częściowo prawidłowej.
No nie, nawet porządnego tytułu z tego nie będzie.
Odwrotnie.
Nic prostszego, prawda?
Zwłaszcza dla chcącego.
Mówisz-masz.
bexo placek.
Nie miała bexa kłopotu...
To o tym nie wiedziała.
Szczęśliwi, podobno, czasu nie liczą.
Umiesz liczyć, licz na siebie.
Na trzy?
Do trzech to bexa umie zliczyć, spoko.
Spoko leszcza mówiło się kiedyś. Ciekawe, czy nadal.
Jak na trzy to na trzy.
Dwa.
Zdumiewające.
Nie ma jednak jak lita decha.
Faza pierwsza zakończona.
Przez lewą nogę?
A gdyby tak przesunąć? Bardziej? W prawo?
I, dodatkowo, zmotywować się sensownie?
No dobrze, przekupić.
Jak zwał tak zwał (nie, to nie jest nawiązanie do powieści Sławomira Shuty): obiecać samej sobie kakao.
Oczywiście, nieco później.
(...)
Wszystko skończyło się dobrze.
bexa dotrzymała słowa.
Co prawda, znowu wypiła całe mleko 0,5% trzymane łaskawie na okoliczność, która rzadko, ale jednak czasami następuje.
Łaskawie, bo nie lubi.
Ale jak się nie ma co się lubi...
Znowu będzie musiała je odkupić.
W spółdzielczym sklepie kupisz najlepiej.
Mniejsza.
Kakao nastąpiło i to się liczy. Hic et nunc. I żadnych obiecanek-cacanek.
Popijając obiecane-dotrzymane, bexa zajrzała do e-skrzynki.
W której znalazła, między innymi, wirtualną wiadomość od ani trochę nie wirtualnego banku.
WSPIERAMY TWÓJ START
Pięknie. Teraz mi to mówicie?!

6 komentarzy:

  1. Dara/Starsza7.09.2012, 15:39

    Byleby duch był zdrowy - to podstawa. Z ciałem różnie bywa ;-) O czym donosi zza usypiającej roboty Starsza ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. TAK TRZYMAĆ!!! Inni mogą , to Bexa tym bardziej. Bravisimo!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby to jeszcze tak się dało... Niepostrzeżenie... Przy biurku....
    Budzisz się, a do końca tylko trzy linijki...
    W dodatku jakimś cudem te same,
    co się je wycyzelowało na samym początku...

    OdpowiedzUsuń
  4. Watro, jakie piękne hasło!

    OdpowiedzUsuń