Sugestię, żeby może konkretniej, bexa potraktowała bardzo poważnie.
Wstała prawie zaraz (patrz wpis niedzielny), wyruszyła w podróż ku przeciwległej ścianie, gdzie mieści się
(czyżby jednak wciąż niezupełnie?) teraz biblioteka i na dolnej półce znalazła pewną książkę.
Właściwie, nie musiała jej wcale szukać! Demontować słupków ani piramidek z innych książek! Niczego, czyli żadnej książki, wyjmować najpierw, żeby coś innego, czyli też książkę, wyjąć potem!
W środku same konkrety.
W dodatku bogato ilustrowane kolorowymi zdjęciami.
Kwadracik włoski. Zwisające gruszki. Wirujące koło. Powój Amanda. Prażona kukurydza. Motyl. Róża pokoju. Butonierka. Żwirek. Kasza I i Kasza II. Galaktyka. Klejnocik. Spiralny pięciokąt. Mauretański medalion. Pajęcza sieć. Kryształ lodu. Kometa Halleya. Pulsar. I, last but not least, leśny krąg.
Oraz 255 innych splotów szydełkowych.
podziwiam zręczność dziergających takie cudeńka
OdpowiedzUsuńi takie też tam są podpowiedzi : cieplutka i wcale nie kwaśna :)
OdpowiedzUsuńWszwchświat? Czy tam jest więcej pyłków?
OdpowiedzUsuńOniemiałam. A zaraz potem nasunęło mi się pytanie: czy to kapturek na cytrynę?
OdpowiedzUsuńOraz róż i baranków, Pyłku?
OdpowiedzUsuńBexo!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWatro!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń