wtorek, 18 października 2011

wołanie o mores

Bo czasy takie, że ani go ludzie nie czują specjalnie, ani znać nie chcą.
Ewentualnie w postaci o, mores!, bo dziwne teraz panują.
W euroskrzynce pocztowej, którą wreszcie opróżniłam całkowicie, bo ostatnio programowo wyjmowałam z niej wyłącznie prywatną korespondencję i rachunki, znajduję kalendarzyk jeszcze wyborczy z podobizną Kandydata.
Oraz jego żony i córki. Ta ostatnia – maleństwo, chociaż pozuje już na siedząco.
Kalendarzyk, najwyraźniej, małżeński – kwituje Ceptec.
Wszyscy przechyleni w prawo. Kandydat najbardziej. Jakby starał się zrobić miejsce dla znaku graficznego swojej 
partii umieszczonego w prawym górnym rogu.
Uśmiechnięty, na tym zdjęciu jeszcze nie przegrał. 
Bezlitośnie i niemiłosiernie obsmarowanego przez wraże media wybroniła władza naczelna i koledzy partyjni, 
ale najwyraźniej pogrążyli  wyborcy. Może z innego powodu, trudno dociec.
Kalendarzyk w każdym razie przyszłościowy, na rok 2012.
A w nim standard w lubianym przez wielu granacie na białym tle. Styczeń, luty (29 dni!), marzec – aż do grudnia.
Na dole małymi literami informacja, że to materiał komitetu wyborczego pewnej partii.
Powyżej, znacznie większą czcionką w kolorze czerwonym, adres mejlowy kandydata.
Inicjał imienia, kropka, nazwisko, @.
@, czyli na serwerze.  
Jakim? Czyim?
wpia.uw.edu.pl
Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Swojego prywatnego adresu Kandydat przecież by nie podał.
Żeby nie zakryptoreklamować Gmaila, Wirtualnej Polski albo Onetu.
Poza kryptoreklamą, teraz grana jest jeszcze ochrona dóbr osobistych, danych osobowych, prywatnej własności, kradzież tożsamości - te rzeczy.
Niewykorzystywanie zaś tego, co służbowe, do niesłużbowych celów?
Autonomia wyższych uczelni i ich apolityczność? 
Na WPiA UW najwyraźniej uważają, że to relikty przeszłości. 
Ani chybi niechlubnej, bo inaczej kultywowaliby z dumą.
I z niektórymi absolwentami na czele.

3 komentarze:

  1. można , ale czy powinno ?
    http://wyborcza.biz/Firma/1,101962,8907499,Sluzbowy_mail_i_komorka__prywatna_korespondencja_.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Możliwe są różne warianty wyjaśnienia:
    1. Facet chce dyskretnie podkreślić swoją pozycję naukową ("wicie, rozumicie, ja pracuję na uczelni...")
    2. Facet nie ma zielonego pojęcia o możliwości założenia innego konta niż mu służbowo założono (brzmi abstrakcyjnie, ale wcale nie takie rzadkie w praktyce!)
    3. Facet w ogóle nie pomyślał podając adres twórcy ulotki, bo po prostu nie ma w zwyczaju myśleć
    ...i wiele, wiele innych
    A władz uczelni na pewno nie pytał, założę się :))

    OdpowiedzUsuń
  3. :)))
    zakładów nie lubię, ale co do jednego zgadzam się- z pewnością nie pytał...,

    ale my, spacerując w TYM lesie , zapytamy co w nim ciekawego ?, i nie zadeptamy tego co powinno być pod ochroną.

    OdpowiedzUsuń