(…) Słońce paliło, przed oczami
latały czerwone plamy, drgało powietrze na dnie wykopu i przez to drganie
wydawało się,
że kula tańczy w miejscu jak boja na falach. Przeszedł obok
koparki podnosząc wysoko nogi i zabobonnie uważając,
żeby nie nadepnąć na
czarne kleksy, potem więznąc w piachu powlókł się na ukos przez cały wykop do
tańczącej i mrugającej kuli. Był zlany potem, dusił się z gorąca, a
jednocześnie wstrząsały nim zimne dreszcze, jak po przepiciu: w zębach zgrzytał
kredowy pył. I już więcej nie próbował myśleć. Tylko z rozpaczą powtarzał jak
modlitwę: „Jestem zwierzęciem, widzisz przecież, że jestem zwierzęciem. Nie
znam słów, nie nauczono mnie mówić, nie umiem myśleć, te kanalie nie dały mi
uczyć się myśleć.
Ale jeśli naprawdę jesteś taka… wszechmocna… wszechmogąca…
wszechrozumiejąca… zdecyduj”! (…)
(Arkadij i Borys
Strugaccy, Piknik na skraju drogi.
Przekład Ireny Lewandowskiej.)
Ten gatunek prozy co prawda nie leży w kręgu moich zainteresowań, ale po przeczytaniu recenzji spotkam sie z tą pozycją, by stwierdzic co z tą decyzją.
OdpowiedzUsuńRok wydania 1972. 40 lat.
OdpowiedzUsuńMój egzemplarz pochodzi z 1994 roku.
Kosztował 5 złotych.
Trzy - a może dwa? - lata po śmierci Arkadija
jedno z wydawnictw, które może jeszcze istnieje,
rozpoczęło publikację dzieł wybranych braci S.
Tom 1: Piknik na skraju drogi.
Borys Strugacki umarł wczoraj.
Motto: Trzeba tworzyć dobro ze zła, bo nie ma nic innego,
z czego by można je tworzyć (Robert Penn Warren).
Inny piknik
OdpowiedzUsuńTo co widzisz, co się zda, Jak sen we śnie jeno trwa.
Spotkajmy się ukochana u schyłku dnia
Kocham cię za twą szlachetną grację, za oczu głębię roziskrzoną.
Za twoje brwi skrzydlate i głowę dumnie uniesioną.
Kocham cię nie za to że jest w twoim ruchu
powiewu gładkość i lekkość puchu
i nie dla tych zwodniczych chochlików,
które wciąż chowasz w oka kąciku Dlaczego?
Za to, że kochasz mnie tak jak ja ciebie
W Fantastyce starej czytywaliśmy Strugackiego.... (*) (*) (*)
OdpowiedzUsuń