bardzo ostrożnie niczego nie obiecując ani nie deklarując. Dziękując za rozmaicie wyrażaną obecność.
W czasie nieobecności i każdym innym. Na nowy początek – fragment prozy sprzed prawie 150 lat.
Kategoria: lektury nieoczekiwane.
Po człowieku, nie wiem, czy co tak
kocham, jak roślinę. Stare drzewo jest dla mnie, niemal jak dla pogan,
przedmiotem uwielbienia. Co za majestat i powaga! Jaka fantazja linii! Co za
wdzięk! Często jaki dramat w tych postaciach wiekowych,
na które lata pokładły niezatarte znaki burz i wiosen Odwieczny dąb to kartka z historii przeszłości. Bujna roślinność lasów zdaje się wlewać życie, gdy się na nią patrzy i nią otoczy. Ogołocony z niej, kraj nie może być pięknym. Zdaje mi się zawsze,
że gdzie źle jest roślinom, tam i człowiekowi dobrze być nie może. Do lasu coś ciągnie człowieka – może nie każdego (ja tam
nie wiem) – ale kto się pod ich cieniem urodził, wychował, temu bez nich nago wszędzie i smutno. A dziś, gdzie są te lasy, jakimi my jeszcze pamiętamy Białowieską Puszczę niebotyczną, bory kobryńskie, nawet w okolicach Romanowa, Włodawy, Białej
i Wisznic!
W całej Europie ledwie się gdzie uchował dziki, stary las. We Włoszech pamiętam tylko jeden, który, jadąc do Terni, przebywałem, oraz pinie pod Rawenną. Schwarzwald, z samych prawie świerków złożony, jednostajny, smutny i niepiękny.
A, drzewa! Drzewa! Może być co nad nie piękniejszego? Czym to ziemia musiała być naówczas, gdy ich nie trzebiono i nie wyniszczano? Do nich tęskni się zawsze, gdy się je raz ukochało. Kochanowski już skarżył się w Satyrze na okrutne wypalanie
i wyrąbywanie lasów.
Od tego czasu nieopatrzności naszej obszary całe, mil seciny padły ofiarą. Patrzymy ze zdumieniem na stare pnie olbrzymie, jakim podobnych ludzie już nie zobaczą. Na ziemi, jak w polu, następuje płodozmian: po olbrzymach – karły. Zniszczyć las niezmiernie łatwo, a doczekać się go – niepodobna.
(Józef Ignacy Kraszewski,
Pamiętniki)
na które lata pokładły niezatarte znaki burz i wiosen Odwieczny dąb to kartka z historii przeszłości. Bujna roślinność lasów zdaje się wlewać życie, gdy się na nią patrzy i nią otoczy. Ogołocony z niej, kraj nie może być pięknym. Zdaje mi się zawsze,
że gdzie źle jest roślinom, tam i człowiekowi dobrze być nie może. Do lasu coś ciągnie człowieka – może nie każdego (ja tam
nie wiem) – ale kto się pod ich cieniem urodził, wychował, temu bez nich nago wszędzie i smutno. A dziś, gdzie są te lasy, jakimi my jeszcze pamiętamy Białowieską Puszczę niebotyczną, bory kobryńskie, nawet w okolicach Romanowa, Włodawy, Białej
i Wisznic!
W całej Europie ledwie się gdzie uchował dziki, stary las. We Włoszech pamiętam tylko jeden, który, jadąc do Terni, przebywałem, oraz pinie pod Rawenną. Schwarzwald, z samych prawie świerków złożony, jednostajny, smutny i niepiękny.
A, drzewa! Drzewa! Może być co nad nie piękniejszego? Czym to ziemia musiała być naówczas, gdy ich nie trzebiono i nie wyniszczano? Do nich tęskni się zawsze, gdy się je raz ukochało. Kochanowski już skarżył się w Satyrze na okrutne wypalanie
i wyrąbywanie lasów.
Od tego czasu nieopatrzności naszej obszary całe, mil seciny padły ofiarą. Patrzymy ze zdumieniem na stare pnie olbrzymie, jakim podobnych ludzie już nie zobaczą. Na ziemi, jak w polu, następuje płodozmian: po olbrzymach – karły. Zniszczyć las niezmiernie łatwo, a doczekać się go – niepodobna.
Wszystko pięknie, bexo.
OdpowiedzUsuńAle na razie jest 7 października.
Jak pięknie JI Kraszewski pisze o lesie, ja zaś Mu ukradnę jedno zdanie i nieco je przemaluję, ale to dla Cię Bexo żadna nowość - nad morze ciągnie człowieka... :)
OdpowiedzUsuńBył las nie było nas, nie będzie nas będzie las... :)
OdpowiedzUsuń