sobota, 1 września 2012

dzwonek szkolny

Dendele!... Dendele!...
Miasteczko śpi jeszcze, nakryte mgłą jak pierzyną. Godzina zaledwie siódma. W końcu października nie wszyscy 
o tej porze wstają do pracy, czynią to tylko ci, co muszą: rzemieślnicy, sługi, uczniowie.
Głos dzwonka z trudnością przedziera się przez mgłę. Jednak dolatuje, gdzie trzeba. Świadczą o tym migające tu 
i ówdzie w oknach blade płomyki świec łojowych. Stearyny oszczędni obywatele używają tylko „od wielkiego dzwonu”:  szkoda jej dla dzieciaków, które w tej chwili z pośpiechem nadzwyczajnym parzą sobie usta gorącą kawą, wpychają do tek książki, jabłka, kajety i obwarzanki, przepowiadając jednocześnie na cały głos: katechizm, gramatykę polską, deklamację łacińską i geografię. (...)
(Wiktor Gomulicki, Wspomnienia niebieskiego mundurka)
No tak. Dzisiaj sobota. I wcale nie koniec października.

1 komentarz: