Udała się tam po farbę.
Proste zadanie niby, ale odpowiedzialne.
Bo farba do specjalnego celu, więc musi być specjalna.
Bardzo specjalna nawet.
Pod każdym względem: koloru, właściwości kryjących, proporcji olśniewającego błysku powstałej
powłoki do jej całkowitego matu.
bexa zasięgnęła języka.
Dowiedziała się, jaka marka najlepsza, jaki rodzaj, jakiej farby w żadnym razie nie wolno kupować i dlaczego,
wzięła na wzór coś w kolorze docelowym i poturlała się do wymienionej w tytule placówki.
Personel był uprzejmy, w czym bexie chyba udało mu się dorównać.
Zadał kilka rzeczowych pytań, podał jeden wzornik kolorów, potem jeszcze drugi i trzeci – i gdy tylko bexa wykrzyknęła radośnie O! O! O! Dokładnie taki!, przerwał wykonywaną czynność i poprowadził bexę
ku mieszalnikowi.
Tam przekazał ją, wraz z karteczką, na której wcześniej zapisał był kod koloru, innemu pracownikowi.
Niewykluczone, że konsultantowi i doradcy do spraw mieszalnictwa.
Który spojrzał na bexę i zapytał:
– Woli pani farbę z zapachem czy bez?
Jeśli, na przykład, kawy, melona, pomarańczy, pomyślała bexa, to chętnie z.
Gdyby natomiast świeżej kolendry, koperku, lawendy, to zdecydowanie bez.
To znaczy, gdyby bzu, to też nie.
Bez wyłącznie w naturze.
Ale powiedziała tylko:
– Yyyyyyyyyy?
– Woli pani – cierpliwie dopytywał pracownik – taką farbę, która szybko schnie i w ogóle jej się nie czuje, czy taką, która schnie bardzo długo i ma silny zapach rozpuszczalnika?
Bardzo długo i silny oczywiście, pomyślała bexa. Ale powiedziała tylko:
– Dobrze, ale dlaczego... Skąd ta różnica i dlaczego aż taka?
– No bo jedna to by była farba akrylowa, a druga olejna.
Silny zapach rozpuszczalnika to mało powiedziane.
OdpowiedzUsuńNitroceluloza lepsza niż zapach napalmu o poranku! :D
OdpowiedzUsuńTak oto w życiu poezja - bywa! - przegrywa z codziennością... ;)
OdpowiedzUsuńOna wcale nie przegrała, Tetryku.
OdpowiedzUsuńZapach w końcu zniknie, a kolor zostanie :D
(przynajmniej dopóki nie zmienię koncepcji).