Nie, Robert Frost nie jest moim ulubionym poetą.
Ale skoro już sięgnęłam na półkę po 55 wierszy...
Trzeci tom z Biblioteczki poetów języka angielskiego pod redakcją Stanisława Barańczaka...
Przecież nie mogę tak od razu ich tam odłożyć, do F jest kawał drogi.
I nie mogę nie przeczytać tego:
O stormy, stormy world,
The days you were not swirled
Around with mist and cloud (...)
Sobie nie przeczytać, jak najbardziej, bo głośno.
I dalej:
(...) I can but wonder whence
I get the lasting sense
Of so much warmth and light. (...)
Skąd więc tytuł dzisiejszego wpisu?
Ano, stąd:
(...) Że nie wiem, skąd właściwie
Wziął mi się i czym żywię
Mój zmysł ciepła i światła.
(Robert Frost, Happiness Makes Up in Height for What It Lacks in Length – Szczęście nadrabia krótkość trwania wysokością wzlotu)
W las, gdzie samotność głębsza
OdpowiedzUsuńNiestety,/ a może stety?/ musiałam sięgnąć na półke po słownik. Czytam i staram się odczytać - zrozumieć
OdpowiedzUsuńw lesie słychać kryształków dźwięk
OdpowiedzUsuń