poniedziałek, 12 grudnia 2011

wpis dość niezbyt śliczny

Może nie wykupili biletów powrotnych, wzdycha bexa w trakcie lektury.
I odtąd będą wyłącznie występować w tych nienakręconych jeszcze filmach (kolejnych odcinkach telenoweli „Kuchnia, kaktusy, kariera”?).
To by nawet było dobrze, o tyle przynajmniej, że w wiadomym mieście nie przybyłoby kolejnego lokalu 
dla niewielkiej w końcu grupy klientów.
Zazdrość cię bierze, bexo, przyznaj się.
Tak, ale... No bo...
Takie wygradzanie całych połaci przestrzeni miejskiej nawet bez zewnętrznych oznak onegoż, typu elektryczny pastuch czy nieprzyjemnie rzeczowa selekcjonerka na bramce, bardzo się bexie nie podoba.
Zwłaszcza w polskim wydaniu, choć wiadomo, że w analizie „status majątkowy a zachowania prospołeczne” 
pewne niewesołe wnioski dotyczyłyby i innych krajów.
Na razie jednak nic nie wskazuje, żeby powrót miał nie nastąpić.
Nie pierwszy to w końcu wyjazd. Precedensy były. Oraz pokłosia.
A interesy, jak wiadomo, zwłaszcza własne, po to się ma, żeby ich pilnować.
A pańskie oko konia tuczy.
A co dopiero białą gęś.
Póki co, Pewna Osoba pływa w hotelowym basenie.
Tylko w kostiumie kąpielowym, cokolwiek zjadliwie (przy zachowaniu pozorów nonsensu*) informuje portal, 
który lubi (lubi – nie lubi, musi) być au courant.
To bexa nic już nie ma do dodania. Najwyżej, żeby tytuł ewentualnego serialu przemianować na „W kuchni i w kostiumie kąpielowym”. Jeśli pominąć przyimki i spójnik, rachunek się zgodzi: trzy K. CBDU?
* To ujęte w nawias spostrzeżenie autorka zawdzięcza pewnej zachowującej anonimowość Komentatorce Tekstów Nienapisanych.

2 komentarze: