piątek, 9 grudnia 2011

to w końcu jak: zaczynać czy nie zaczynać?

Nie wiem czy wiesz ale nie powinno się zaczynać podrywu kiedy dziewczyna ma zły humor a już na pewno 
nie wtedy kiedy ma totalnego doła. Sam w to kiedyś wierzyłem ale od jakiegoś czasu wiem że kiedy dziewczyna ma zły nastrój to jest to najlepszy moment na podryw. (...)
(...) Wyobraź sobie taką sytuację: Widzisz smutną dziewczynę siedzącą gdzieś na ławce w parku. Podchodzisz kładziesz jej rękę na ramieniu i z czułym uśmiechem mówisz jej: „Uśmiechnij się”, ona się uśmiecha i spogląda 
ci w oczy a ty mówisz: „Życie jest okrutne, często niszczy to na czym nam zależało”. (...)
Co tam życie.
bexa, ona to dopiero jest okrutna.
Po pierwsze, wynajdzie i zamiast sobie darować, zamieści we wpisie, żeby wszyscy, którzy w lesie rzeczy bywają,  
też przeczytali.
Ale wcale nie po to, żeby potem stosowali – ku przestrodze raczej.
Bo na pewno (?) nie ku uciesze: śmiać się w gruncie rzeczy nie ma przecież z czego.
Powydziwia, że czasy teraz inne niż kiedyś (w jej czasach?), a młodzież co najmniej osobliwie wychowana.
Stwierdzi, niby z ulgą...
I nawet nie napisze, co stwierdziła.
Zastanowi się tylko, czy to aby nie jakiś w ciemię bity autor pisał, dla stukniętych w te same okolice.
I podkreśli, że powyższe nie metaforycznie należy rozumieć, ani trochę, tylko najzupełniej dosłownie.
Bo jak się komuś w takich okolicznościach potrafią zatrzeć granice między przestrzenią własnego ciała a przestrzenią cudzego, 
to wcale niewykluczone, że na tle i na skutek.
No tak, prawie diagnozę postawiła, wymyśliła nową jednostkę chorobową (to znaczy, dla niej nazwę, „zespół własnej ręki”; 
kto jest przeciw? – nie widzę i niech spróbuje wymyślenie nie było zresztą trudne, bo odbyło się przez analogię), a żeby tak chociaż przecinki poprawić, to nie i się zaraz wykręci, że jest lemon i  żeby jej dać spokój, bo idzie czytać klasyków.

1 komentarz: