środa, 30 listopada 2011

bittida en morgon

Piątkowa nitka z ośmiominutowego komentarza okazała się prowadzić do szwedzkiego kłębka.
Stąd dzisiaj o poranku (również tytułowym) ballada o panu dziedzicu Manneligu, który odrzucił ofertę pewnej znanej w okolicy troll górskiej, chociaż oprócz swej ręki chciała mu (od)dać jeszcze konie, młyny, miecz i jedwabną koszulę (na pewno nie taką, jak na zdjęciu).
A skoro o koszuli mowa,
http://www.youtube.com/watch?v=Dau2_Lt8pbM.
Simon & Garfunkel z Central Parku. 
Koszula w balladzie batystowa.
Oprócz niej w rolach głównych występują: natka pietruszki, szałwia, rozmaryn i tymianek.

5 komentarzy:

  1. Nie mogłaś mi Be.lu większej przyjemności zrobić, jak piękna muzyką, której nie znałem i równie piękną którą uwielbiałem.
    Odsłuchałem kilka wersji Herr Mannelig i ta wybrana przez Ciebie jest najlepsza.
    Rewanżuję się melodią, którą już ze dwa razy prezentowałem na Kartkowisku - Ólafur Liljurós

    OdpowiedzUsuń
  2. To tylko się cieszyć mogę bardzo. Wersję też uważam za najlepszą. Przyznasz, że nie trzeba znać szwedzkiego ni w ząb, żeby urzekła. Za rewanż islandzki pięknie dziękuję i pędzę do "Sjest"; może jeszcze zdążę tego posłuchać i owego, zanim obowiązki domowe upomną się o swoje :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może dla odmiany stara pioseneczka ludowa, o tym jak to się można po próżnicy starać i co z tego wynikło - jednym słowem (no, może więcej) - dziewce się przestało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! Bardzo interesujące :)
    Nigdy wcześniej nie próbowałem rozumieć szwedzkiego!

    OdpowiedzUsuń