środa, 7 września 2011

wszelkie podobieństwo nieprzypadkowe, niestety

Jakby silikonowe kulki w torcie jakby schwarzwaldzkim.
Jakby nieświeżym.
Bo daje się nakłuć widelczykiem dopiero przy czwartej próbie.
Wiśnie i czereśnie (jakby w fiksaturze) spadają zeń już przy pierwszej.
Potem wypada krem.
Potem to, co jeszcze przed chwilą stanowiło całość, nawet jeśli będącą zaledwie częścią, rozpada się na kawałki właściwie samo z siebie, pod wpływem lekkiego dotknięcia.
Charakterystyka procesów zachodzących we wszechświecie na przykładzie zjawisk przedstawionych we wpisie „wszelkie podobieństwo nieprzypadkowe, niestety” zamieszczonym w blogu silva rerum bexy lemon.
Jak by kto pytał, zero mango w koktajlu Mango Bingo Knock'n'Out.
Kolor koktajlu nieoczekiwany. Jakby kamiennej bieli.
Do konsumpcji dodatek – dusząca woń preparatu do czyszczenia i konserwacji mebli. Rozpylanego, jakby nigdy nic, przez kelnerkę. W celu wyczyszczenia (i, zapewne, również zakonserwowania) stolika zwolnionego przez poprzednich konsumentów.
Sanitarnyj czas, jak by powiedzieli Rosjanie?
A skąd!
Obsługa klientów odbywa się na bieżąco.
Przychodzą wciąż nowi.
I odchodzą.
Niektórzy idą gdzie indziej.
Przepraszam, dokąd inąd.
A tam - kawa jakby z czwartego parzenia.
Może piątego.
Pod szyldem obiecującym kawową niebość.
Może nie powinnam była w ogóle zauważyć, że zawartość kawy w kawie jest jakby zaniżona, zamówiłam przecież latte?
Niewątpliwe są tylko ceny. Szczególny styl obsługi, łączący nienaganną uprzejmość i poprawność z całkowitym brakiem zaangażowania. I ta chemiczna fantazja, od której brakuje tchu.
Takie mamy, proszę Pani (drugie „pe” było duże – nie wątpię w to i niniejszym podkreślam), standardy.
Dobrze, że nie usłyszałam, że kawę parzy system, bo nie zdzierżyłabym i, jak przystało na kogoś, kto najdłużej żył, mieszkał 
i pracował w socjalizmie, poprosiła o książkę życzeń i zażaleń. A co bym do niej wpisała, kto by to przeczytał i co by z tego wynikło? Ba!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz