Nie obśmiewam. Jestem wdzięczna.
Wszystkim, o których mówi dzisiejszy odcinek.
I wszystkim w nim niewspomnianym, którzy kiedykolwiek też wyrazili chęć, przejawili inicjatywę, turlali mnie
w deszczu, przez śnieg...
Nawet wjeżdżali i zjeżdżali mnie po schodach.
Czasami jednak ręce mi opadają. Brakuje słów. Albo nie potrafię nie zachichotać.
Staram się tylko nie przy ludziach.
Nie potrafię nie uśmiechnąć się, nie roześmiać.
Czego i Wam, Drodzy Czytelnicy, życzę.
Choć zagadnienie, zaręczam, niełatwe.
Pozdrowienia dla Szuwarka.
- Ale dlaczego...?
- Wie pan, nieudane wejście na K2.
- Nie? Buja mnie pani, czy na serio...?
- Z górami nie ma żartów. A z tą to już w ogóle. Jeszcze zimą.
- No tak, ale gdyby się pani udało... K2... Ja nie mogę, ale numer!
- A zejście, proszę pani? Jest przewidywane?
- Tak.
- To wspaniale! Ale wobec tego...
- Śmiertelne.
- Przecież ja chcę pani pomóc. Popcham panią kawałek, pani na pewno ciężko. Tylko przez te tory.
Bo zaraz światła się zmienią. Dlaczego mi pani nie pozwala? To nic, że mam kule.
Ja, proszę pani, jestem bardzo silna i na pewno sobie poradzę.
- To wspaniale! Ale wobec tego...
- Śmiertelne.
- Przecież ja chcę pani pomóc. Popcham panią kawałek, pani na pewno ciężko. Tylko przez te tory.
Bo zaraz światła się zmienią. Dlaczego mi pani nie pozwala? To nic, że mam kule.
Ja, proszę pani, jestem bardzo silna i na pewno sobie poradzę.
- Niech się pani nie martwi.
Ja też już się do niczego nie nadaję.
Szuwarek, idąc kiedyś ulicą - idąc nieco inaczej, jak to on(a) - usłyszał(a) coś podobnego.
- Niech się pani nie przejmuje. Ja też jestem bezdomny.
- Tak się pani przyglądam i myślę o sobie.
Czy mnie też, tak jak panią, nic już w życiu nie czeka, tylko taki wózek.
Szuwarek, idąc kiedyś ulicą - idąc nieco inaczej, jak to on(a) - usłyszał(a) coś podobnego.
- Niech się pani nie przejmuje. Ja też jestem bezdomny.
- Tak się pani przyglądam i myślę o sobie.
Czy mnie też, tak jak panią, nic już w życiu nie czeka, tylko taki wózek.
- Pani mówiła, że za pięćdziesiąt lat pójdzie na spacer. Przecież za pięćdziesiąt lat...
Miała pani coś innego na myśli, prawda?
- Tak mi pani szkoda, jak na panią patrzę.
No bo mnie też nie jest lekko. Ale ja przynajmniej żyję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz