Chociaż niezupełnie, bo w dzisiejszym odcinku będzie o psach.
Doigrałam się.
Napisałam, że każdy wie, co o nich myślę.
Że to jednak nie koty i w ogóle.
Umieściłam między wierszami psa Cywila, żeby zamortyzował.
Za mało, okazuje się.
Swunka Be. przeczytała, zadzwoniła, żeby skomentować i...
Stwierdziła, że nie dementi co prawda, ale wyjaśnienie powinnam jednak zamieścić, bo zostawić tak tego nie można.
Wyjaśniam więc, nie zostawiam.
Do psów stosunek mam dość obojętny.
Ale nie do tych, które poznałam bliżej. Chociaż one też na pewno pachniały albo nadal pachną psią sierścią,
zwłaszcza mokre.
zwłaszcza mokre.
Poznałam, bo przyjęli je pod swój dach moi z kolei znajomi i u nich je spotkałam.
Poznałam, bo ktoś mi o nich kiedyś opowiadał albo pewnego razu opowiedział.
Jak wycinki prasowe albo cytaty przechowuję informacje i wspomnienia „o psach”.
Nowe i bardzo stare, niedokładnie zapamiętane, ale wciąż niezapomniane nie tylko przeze mnie,
i takie, które już się nie dowiem, jak mają się do rzeczywistości.
Nowe i bardzo stare, niedokładnie zapamiętane, ale wciąż niezapomniane nie tylko przeze mnie,
i takie, które już się nie dowiem, jak mają się do rzeczywistości.
O psach, z których jeden lubi kapustę, inny jadał cytryny ze skórką i kostki masła w papierze,
ale z każdej kaszy z warzywami wyrzucał brukselkę, jeszcze inny wyszukiwał w trawie orzechy włoskie
i potrafił nawet kilka godzin leżeć przy furtce czekając na swojego pana z głową zwróconą w prawo,
jeśli pan pojechał do sklepu, albo w lewo, jeśli do miasteczka...
ale z każdej kaszy z warzywami wyrzucał brukselkę, jeszcze inny wyszukiwał w trawie orzechy włoskie
i potrafił nawet kilka godzin leżeć przy furtce czekając na swojego pana z głową zwróconą w prawo,
jeśli pan pojechał do sklepu, albo w lewo, jeśli do miasteczka...
W wielkim pudle trzymam nie tylko zdjęcia nie swoich wnuków i również nie mojej cioci Andzi w wieku lat trzech (może czterech), która wygląda, jakby wyrzeźbił ją Andrea della Robbia.
Jest tam również czarno-biała fotografia Gaby odbijającej się w wielkiej kałuży
wraz z fragmentem zachmurzonego nieba.
wraz z fragmentem zachmurzonego nieba.
Tejże Gaby w kolorze, uśmiechającej się od ucha do ucha.
Uśmiechem, którego widok od wielu lat wywołuje u mnie tę samą reakcję: uśmiech.
Uśmiechem, którego widok od wielu lat wywołuje u mnie tę samą reakcję: uśmiech.
Fuska z łopoczącymi uszami jakby z brązowego aksamitu przeskakującego nad grządką kapusty.
Basseta imieniem Budyń, bardzo podobnego do swojego właściciela noszącego zupełnie inne imię.
Niestety, nie mam zdjęcia Tuzika, którego pewnej nocy gdzieś za Uralem pożarły wilki.
Ciapka, który, jak mówi inna rodzinna legenda, dawno temu, jeszcze przed drugą wojną, przemykając się opłotkami, pobiegł za swoją panią na stację i schował się pod ławką w wagonie, a potem, wyrzucony pod semaforem
w śniegową zaspę, wrócił do domu jak gdyby nigdy nic.
w śniegową zaspę, wrócił do domu jak gdyby nigdy nic.
Miśki, zaczynającej każdy spacer, w którym jej towarzyszyłam, od podgryzania moich palców u nóg.
Mucyka (z Małgorzaty Musierowicz), Guzika i Finki, których, być może, jeszcze w ogóle nie ma, ale którym już nadano imiona.
A ta historia o bułce? Opowiem na pewno. Może już w poniedziałek.
Mucyka (z Małgorzaty Musierowicz), Guzika i Finki, których, być może, jeszcze w ogóle nie ma, ale którym już nadano imiona.
Różnice między psem a kotem ilustruje następujące zestawienie stosunku do człowieka:
OdpowiedzUsuńPies myśli: Mój pan o mnie dba, codziennie daje mi pożywienie, wyprowadza na spacer, spełnia wszystkie moje potrzeby - po prostu jest moim Bogiem!
Kot myśli: Mój pan o mnie dba, codziennie przynosi mi pożywienie, wypuszcza na zewnątrz i wpuszcza kiedy zechcę, spełnia wszystkie moje zachcianki - po prostu jestem jego Bogiem!
nasze kocisko dba też o pana, znosi do kuchni, to co upoluje, a właściwie zaprzyjaźnia się z myszami, wróblami, bo te stworzonka żwawo uciekają pod szafki , na kredens .....
OdpowiedzUsuń