poniedziałek, 12 września 2011

benvenuto, ulubiony!

Dedykowane Swunce Be.

Obiecany kalafior w końcu nastąpił.
Robiłam z niego kiedykolwiek taką sałatkę?
Kiedyś tak? Całe michy? Na przykład... Albo... I w ogóle.
Na pewno ja? Była pyszna? Chyba próbujesz mnie wkręcić.
Wszystkim smakowała? Wyrażali uznanie i prosili o dokładkę?
I moja pamięć nie przechowała nawet tego uznania, że o przepisie nie wspomnę?
Do dzieła, bexo. Stawać przy garach nikt przytomny nie będzie ci kazał, ale głową ruszyć możesz.
Rusz i wreszcie napisz. Co jest potrzebne do tej sałatki?
Kalafior.
Obgotowany krótko, szybko i konkretnie. Musi być twardy. Po ostudzeniu należy go odsączyć i podzielić na jak najmniejsze różyczki. Taki prosto z pola może być surowy.
Ser pleśniowy.
Tu wymagania są spore.
Z gatunku nazywanego „niebieskim”.
Lazur, Saint Agur – taki.
Nie może być zbyt twardy ani zbyt miękki, nie może mieć za dużo pleśni, a za mało jej tym bardziej, powinien być w miarę suchy, ale w żadnym razie nie przesuszony...
Gorgonzola z łezką to już o dobrych parę dni za późno. O szambrowaniu też proszę zapomnieć. Musi dać się pokruszyć widelcem i nie rozmazać.
Ilość zależy od wielkości kalafiora i indywidualnych upodobań.
Zielony groszek z puszki.
Tzw. odciek. Groszek odsączony z zalewy. Tak naprawdę, spokojnie można go sobie darować.
Ale jeśli ktoś zdecyduje się go dodać, wystarczy pół puszki.
Świeży ani gotowany mrożony nie nadaje się zupełnie.
Garść wyłuskanych orzechów włoskich, pokruszonych na mniejsze kawałki (w dłoni, nie chodzi o to, żeby uzyskać orzechowy pył).
Jedna garść. Albo dwie.
Różyczki kalafiora należy włożyć do miski.
Możliwie dużej – ułatwia mieszanie. A przełożyć gotową sałatkę do mniejszej żadna sztuka.
Posypać serem i orzechami.
Wymieszać.
Polać sosem.
Który trzeba najpierw zrobić. Ze składników wymienionych niżej, dobrze ze sobą wymieszanych.
Mały pojemnik jogurtu naturalnego bez cukru.
Majonez.
Im gęstszy, tym lepszy. I tyle go, ile wejdzie do jogurtu. A wejść może, ile zechce autor sosu.
Sos nie może być rzadki, więc nie należy przesadzać z jogurtem. Chociaż jego przewaga bardzo niektórym odpowiada.
Mały ząbek czosnku zgnieciony w prasce.
Mały, żeby sos nie wyszedł czosnkowy. Jeśli mimo wszystko wyjdzie, należy lojalnie uprzedzić o tym Karola.
Polać sosem i znowu wymieszać.
Odstawić na trochę. Schłodzić. Podawać.

5 komentarzy:

  1. Witam !
    Nie tylko Karola! Mnie też! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, Tetryku56!
    Powiem Karolowi, ucieszy się.
    Bo w dzisiejszych czasach lubiący czosnek są chyba w przewadze?
    A Ty - wytrzymaj jeszcze jutrzejszy odcinek :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu czosnek jest zły :(((
    Może być zatem sałatka z dwoama sosami : z dodatkiem czosnku bedzie czosnkowy i bez czosnku .Wszystko zalezy od smakoszy :))
    No , ale Karol sie nie ucieszy , chyba?

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Karolem nigdy nie wiadomo.
    Z Tetrykiem56??
    Tetryku, jak się ucieszysz bardziej, będzie bez czosnku. Ale nie jutro :(((.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu jest zły? Nie jest zły. To tylko ja mam w sobie coś z wampira :)))

    OdpowiedzUsuń