piątek, 10 sierpnia 2012

wpis ponad wszelką wątpliwość polemiczny

...pokazać piękno i wagę historii jest naszym celem.
Takie mniej więcej zdanie przeczytała bexa na stronie pewnego zespołu grającego hard folk.
Przeczytawszy, zaraz się zamyśliła, jak to ona.
Że muzyka muzyką, ale ta osobliwa werystyczna maniera, która każe artystom-wokalistom wyglądać 
na niemyjących się zbyt często...
No tak, bexo, a oglądając Gandhiego narzekałaś z kolei, że do niektórych scen zbiorowych statystów 
można było choć trochę upaćkać.
Co prawda, uczciwiej byłoby napisać, że zanim się zamyśliła, bexa najpierw usłyszała brzęczyk ostrzegawczy.
Charakterystyczny terkot.
Nieprzyjemny i właściwie uniemożliwiający wszelką refleksję.
Najpierw zatem brzęczyk i długo, długo nic.
Teraz dopiero niniejszy wpis.
Ten dźwięk wydawał zawsze wykrywacz andronów zlokalizowany gdzieś w kresomózgowiu bexy.
Zapewne tam, bo gdzie indziej?
Lat temu może dziesięć, może piętnaście, rozregulował się i zaczął odzywać, ilekroć bexa usłyszała 
albo przeczytała (s)twierdzenie, z którym nie mogłaby się zgodzić nawet gdyby chciała, a gdyby nie chciała, 
to tym bardziej.
Waga historii.
O, ta zaiste jest niebagatelna!
Wagą walców. 
Tych walców, co przyjdą (po nas) i wyrównają, a więc drogowych raczej niż wiedeńskich.
Gąsienic czołgów armii wrażych i własnych.
Szafotów budowanych specjalnie na szczególne okazje i konarów drzew rosnących przy drodze tak sobie 
i właściwie mimochodem.
Kół wynalezionych w zacnych celach, ale nadających się również do łamania kości albo charakterów.
Kamieni, młyńskich i przywiązywanych do szyi.
Wiek trumien i sarkofagów.
Kłonic, stylisk i maczug.
Kotłów z wrzącym ołowiem albo gorącą smołą.
Monet układanych w stos.
Te monety zwłaszcza nie od rzeczy będzie przypomnieć właśnie dzisiaj.
10 sierpnia.
W poniższym kontekście.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Maldon
Wraz z fragmentem jakiegoś wiersza Zbigniewa Herberta?
Na przykład o tych, którzy przegrali i tańczą z dzwonkami u nóg w kajdanach śmiesznych strojów?

3 komentarze:

  1. Oj, tak daleko nie zawędrowałam. Wraz z Follettem jestem obecnie w Anglii w XII wieku. Tutaj walczą sami ze swoimi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale dziwni ci Angole - to nie mogli dać się normalnie wymordować i zgwałcić - kolejność chyba dowolna?
    A tak w ogóle to przecież to dźwignia postępów jest? Tak? :D
    Niech żyje wojna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekaj, Kneziu, czekaj, niech no mi tylko limit odrośnie!
    Dopiero do polemiki z Tobą siędę i w obronie pacyfizmu
    procy nie zawaham się użyć, a może i kuszy!
    Za polemiczność zresztą, zdaje się, oberwałam -
    w ferworze przestałam bajty liczyć
    i jeśli nie wymyślę, gdzie by tu indziej się
    podłączyć do wszechświatowej sieci,
    dopiero po 4 IX będę mogła w dotychczasowym trybie a) mejlować, b)blogować, c) komentować.
    Co najbardziej zacznie być widać po 17 VIII.
    O czym niniejszym zawiadamiam swoich Czytelników i Korespondentów.
    I za co przepraszam.

    OdpowiedzUsuń