Ja nie jestem, a raczej nie byłam na bieżąco, ale właśnie grzebię w dniach ostatnich i wzięła mnie cholera. Udało Ci się załatwić ten internet, czy trzeba tam iść i komuś nabluzgać? Mam dużą chęć...
Jakby Ci to powiedzieć, Daro... Na razie zbieram doświadczenia. Internet, jak widzisz, ciurka strumyczkiem co prawda, ale wystarczającym do obsłużenia lasu. A mocno już sflaczałe kółeczka zostały napompowane, więc lada dzień poturlam się w jeszcze jedno miejsce, gdzie tylko są kolejki. Przestrzeni zaś całkiem sporo i kto wie, jakie cybermałmazyje. Czyli: nie ustawaj w czytaniu, będzie ciąg dalszy.
Ale, Kneziu, takie są te... no... wymogi rynku. Duże pomieszczenie = wysoki czynsz. Nieprzyjemnie, i wręcz irracjonalnie ciasno, nawet dla istot pionowych dwunożnych, jest tam od zawsze. U wszystkich. To po pierwsze. Po drugie, cały obiekt dostał kiedyś nagrodę za bycie najlepiej przystosowanym dla sprawnych inaczej, ale przecież nie dotyczyło to poszczególnych pomieszczeń, w których, jak sama nazwa wskazuje, pomieszczono następnie a to biura obsługi klienta, a to punkty sprzedaży detalicznej. Tam się płaci od metra kw., a kogo stać na salony. Po trzecie, przecież można załatwiać sprawy przez internet albo dzwoniąc na infolinię. Po czwarte, nie możemy zapominać o tych... no... wymogach designu. One wymagają, że ma nie być normalnych krzeseł. Już się nauczyłam nie zionąć ogniem, gdy mi uprzejmie proponują, że, na przykład, jak raz przerobią mi krzesełko na stoliczek. Albo jak nieuprzejmie nie wstając, siedząc i patrząc z góry, pytają (przecież profesjonalnie), czy przedstawić ofertę. I tylko myślę, ilu jeszcze trzeba akcji Piotra Pawłowskiego i "Integracji", co się musi zdarzyć i kto ucierpieć, żeby ludziom zaczęło świtać, że to jest, kurczę, nic innego, jak wykluczenie. I że nie ma co rozkładać rączek i mówić, że takie jest życie, prawda, i przecież nic na to nie poradzimy, żuczki oj, jakie małe.
Uzupełnienie-wyjaśnienie-prośba. Pisząc, że ciasno jest u wszystkich, miałam na myśli wszystkich operatorów i dostawców usług internetowo-(nomen omen!)komórkowych. Prośba do Komentujących. Żeby na komentarze odpowiadali dodając kolejny komentarz - cokolwiek napiszą używając funkcji "Odpowiedz" wyświetli mi się w kolorze białym na tle ecru. Zmienić tę nieszczęsną paletę próbowałam, na razie bez powodzenia.
Staram się jak mogę wynajdując śliczności. Ani trochę nie mojego autorstwa. W "międzyżyciu" powitam Cię z radością już za trochę. I chętnie opowiem o wyższości rodzynków nad ich brakiem :))).
Ja nie jestem, a raczej nie byłam na bieżąco, ale właśnie grzebię w dniach ostatnich i wzięła mnie cholera. Udało Ci się załatwić ten internet, czy trzeba tam iść i komuś nabluzgać? Mam dużą chęć...
OdpowiedzUsuńJakby Ci to powiedzieć, Daro...
OdpowiedzUsuńNa razie zbieram doświadczenia.
Internet, jak widzisz, ciurka strumyczkiem co prawda,
ale wystarczającym do obsłużenia lasu.
A mocno już sflaczałe kółeczka zostały napompowane,
więc lada dzień poturlam się w jeszcze jedno miejsce,
gdzie tylko są kolejki.
Przestrzeni zaś całkiem sporo i kto wie, jakie cybermałmazyje.
Czyli: nie ustawaj w czytaniu, będzie ciąg dalszy.
Ale my bardzo jesteśmy ciekawi, gdzie tak uprzejmie obsługują - takim firmom i obsłudze trzeba robić reklamę!
UsuńAle, Kneziu, takie są te... no... wymogi rynku.
OdpowiedzUsuńDuże pomieszczenie = wysoki czynsz.
Nieprzyjemnie, i wręcz irracjonalnie ciasno, nawet dla istot pionowych dwunożnych, jest tam od zawsze.
U wszystkich.
To po pierwsze.
Po drugie, cały obiekt dostał kiedyś nagrodę za bycie najlepiej przystosowanym dla sprawnych inaczej,
ale przecież nie dotyczyło to poszczególnych
pomieszczeń, w których, jak sama nazwa wskazuje,
pomieszczono następnie a to
biura obsługi klienta, a to punkty sprzedaży detalicznej.
Tam się płaci od metra kw., a kogo stać na salony.
Po trzecie, przecież można załatwiać sprawy przez internet albo dzwoniąc na infolinię.
Po czwarte, nie możemy zapominać o tych... no... wymogach designu.
One wymagają, że ma nie być normalnych krzeseł.
Już się nauczyłam nie zionąć ogniem,
gdy mi uprzejmie proponują, że, na przykład,
jak raz przerobią mi krzesełko na stoliczek.
Albo jak nieuprzejmie nie wstając, siedząc i patrząc z góry, pytają (przecież profesjonalnie),
czy przedstawić ofertę.
I tylko myślę, ilu jeszcze trzeba akcji Piotra Pawłowskiego i "Integracji",
co się musi zdarzyć i kto ucierpieć, żeby
ludziom zaczęło świtać, że to jest, kurczę,
nic innego, jak wykluczenie.
I że nie ma co rozkładać rączek i mówić, że takie jest życie, prawda,
i przecież nic na to nie poradzimy, żuczki oj, jakie małe.
Uzupełnienie-wyjaśnienie-prośba.
OdpowiedzUsuńPisząc, że ciasno jest u wszystkich, miałam na myśli wszystkich operatorów i dostawców usług internetowo-(nomen omen!)komórkowych.
Prośba do Komentujących.
Żeby na komentarze odpowiadali dodając kolejny komentarz -
cokolwiek napiszą używając funkcji "Odpowiedz"
wyświetli mi się w kolorze białym na tle ecru.
Zmienić tę nieszczęsną paletę próbowałam,
na razie bez powodzenia.
I tak właśnie gina kolejne moje wpisy , tak bywa, ale wcale nie sądzę żebym miała pecha
OdpowiedzUsuńNiech nie giną, Watro.
OdpowiedzUsuńSprawdziłam w spamie - nie ma.
Gdzie jeszcze sprawdzić nie wiem :(.
We wpisie piękne Międzywodzie w komentarzach straszne "międzyżycie", dobrze że ja niedługo prawie do Międzywodzia :)
OdpowiedzUsuńStaram się jak mogę wynajdując śliczności.
OdpowiedzUsuńAni trochę nie mojego autorstwa.
W "międzyżyciu" powitam Cię z radością już za trochę.
I chętnie opowiem o wyższości rodzynków nad ich brakiem :))).
No dobra, niech będzie.
OdpowiedzUsuńI posłucham, jak było prawie w Międzywodziu :))).